Recenzja filmu

Krzyczący mężczyzna (2010)
Mahamat-Saleh Haroun
Youssouf Djaoro
Diouc Koma

Oko w oko z marnością

Mahamat-Saleh Haroun to nazwisko, które zapewne znane jest fanom artystycznego kina. Mam nadzieję, że wraz z "Krzyczącym mężczyzną" szansę dadzą mu także widzowie mniej obeznani z kinem.
Cóż, tego należało się spodziewać. Teraz nawet w Czadzie robią lepsze filmy niż w Polsce. Jasne, że poziom produkcji znad Wisły nie jest zbyt wysoki, ale to smutne, że nawet kraje, które z kinem normalnie się nam nie kojarzą, biją nas na głowę. Na usprawiedliwienie można tylko podać fakt, że Czad miał przy tym filmie wsparcie Francji i Belgii.

Film zaczyna się jak typowy dramat obyczajowy. Adam od lat pracuje w hotelu jako osoba odpowiedzialna za basen i pływających w nim gości. Ta praca to całe jego życie. Kiedy hotel zmienia właściciela, następują poważne przetasowania na stanowiskach. Jedni tracą pracę, inni zostają przeniesieni. Adam zostaje odźwiernym przy bramie wjazdowej na teren hotelowego kompleksu. Miejsce na basenie przejmuje jego syn Abdel. Adam nie potrafi pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Zamiast patrzeć z dumą na syna, który przejmuje fach po ojcu, widzi w nim rywala. To zgorzknienie całkowicie go zaślepi i sprawi, że rodzinę dotknie straszliwa tragedia.

"Krzyczący mężczyzna" to film podstępny. Mami nas spokojną narracją i cichym bohaterem. Nawet jego osobisty dramat rozgrywa się niemrawo, bez histerycznej ekspresji uczuć. To usypia czujność widza. A tymczasem zagrożenie narasta. Niczym w "Bolero" Ravela to, co naprawdę istotne (w filmie: wojna domowa) jest z początku prawie niezauważalne. Temat przewodni nabiera jednak z każdą minutą mocy, aż staje się wszechogarniającą zawieruchą. Kiedy wojna dotrze na próg domostwa Adama, kiedy poczuje jej okrutny dotyk na swoich skroniach, Adam zrozumie swą małostkowość i marność tego, o co tak zaciekle walczył. W szerszym planie istnienia jego praca na hotelowym basenie, ba, nawet sam hotel, nie ma większego znaczenia.

Mahamat-Saleh Haroun to nazwisko, które zapewne znane jest fanom artystycznego kina. W końcu jest on autorem "Suszy". Mam nadzieję, że wraz z "Krzyczącym mężczyzną" szansę dadzą mu także widzowie mniej obeznani z kinem. W tej prostej historii kryje się bowiem potężny ładunek emocjonalny i intelektualny. Jest to jeden z tych filmów, które nie tylko zachęcają, lecz wręcz wywołują głębszą refleksję nad tym, co naprawdę liczy się w naszym życiu.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones